Przejdź do głównej zawartości

Konstruktywny feedback....

 


.... czyli słów kilka o informacji zwrotnej

Dzisiejszy post szczególnie długi nie będzie. Natomiast z mojej perspektywy i chciałabym aby i z waszej będzie szalenie istotny. Jest to temat, z którym spotykamy się w wszędzie - w domu, w pracy , w relacjach osobistych. Nie sposób od niego uciec. Obiecywałam wcześniej, że napisze o feedbacku. O tym jak przekazywać informacje zwrotne, aby były konstruktywne. 

Konstruktywne? A co to znaczy?

Feedbacku udzielamy nieustannie, świadomie bądź nie. To może być wypowiedź ale może być równie dobrze uniesienie brwi czy śmiech.  To nasza odpowiedź na zachowanie drugiego człowieka. Jakie cechy powinna mieć konstruktywna informacja zwrotna o tym niżej:

Jako, że blog koncentruje się na psychologii rozwojowej posłużmy się prostym  przykładem - udzielamy informacji zwrotnej na temat rysunku dziecka. Przede wszystkim feedback powinien opisywać zachowanie dziecka podczas wykonywania zadania i efekty końcowy. Wskazujemy konkretne rzeczy, które zostały wykonane dobrze i nam się podobają a jeżeli coś jest do poprawy także to określamy i prosimy o opinię odbiorcę. Na przykładzie obrazka możemy zatem powiedzieć:

"zauważałam, że bardzo zaangażowałaś się w narysowanie tej pracy, Użyłaś wielu kolorów. Bardzo podoba mi się tęcza, sprawia że rysunek jest radosny. Spójrz na proporcje, kwiatek wydaje się trochę za duży w stosunku do drzewa, co o tym sądzisz?"

Taka informacja zwrotna niesie o wiele więcej treści niż rzucone szybko "super" "pięknie". Motywuje do dalszej pracy i subtelnie wskazuje co jeszcze można by zrobić lepiej (oczywiście w przypadku obrazka to "lepiej" to nasza subiektywna ocena. Dziecko może uważać, ze jest idealnie i nasze "co o tym sądzisz?" odpowiedzieć np. "kwiatek jest zaczarowany dlatego urósł taki duzy". Kiedy mówimy tylko  "super" nie do końca wiadomo co konkretnie jest takie super.

A co jeśli dziecko/partner czy współpracownik nie wywiązuje się w naszej ocenie ze swoich obowiązków? Jak go o tym poinformować w taki sposób, aby z jednej strony się nie obraził a z drugiej aby skorygował swoje zachowanie? Podobnie jak wyżej opisujemy zachowanie, oraz nasz odbiór tego zachowania. Wskazujemy jakie elementy naszym zdaniem zostały wykonane dobrze a jakie należałoby poprawić. W tej wersji również pytamy odbiorcę o opinię ale dodajemy też własne propozycje na rozwiązanie problemu lub nasze oczekiwanie co do efektów. Zapewniamy o gotowości wsparcia w razie potrzeby. Brzmi prosto? Spróbujmy na przykładzie. Prosimy dziecko o posprzątanie pokoju. Robi to, ale niedokładnie. Sprząta zabawki z podłogi ale na biurku wciąż leżą porozrzucane rzeczy. Ubrania nie wiszą już co prawda na krześle ale zostały niedbale wrzucone do szafy. Spróbujmy zatem przekazać naszą informację zwrotną czyli...

Feedback korygujacy:

"Dziękuję, ze posprzątałeś pokój taka jak prosiłam. Zebrałeś zabawki z podłogi i posprzątałeś ubrania. Dokładnie odkurzyłeś. Widzę jednak, że na biurku nadal leży trochę niepotrzebnych rzeczy a ubrania nie zostały poskładane. Można coś z tym zrobić?" ..... "Chciałabym żebyś ubrania układał na półkach  a długopisy i inne rzeczy z biurka włożył do przegródek. Gdybyś potrzebował mojej pomocy po prostu powiedz".

Brzmi lepiej niż np. "To ma być posprzątane? Zrób to porządnie". Ale co? Być może dla dziecka to właśnie jest porządnie. Skąd ma znać naszą definicje tego słowa?  Jeśli czegoś oczekujemy wyjaśnijmy dokładnie co to ma być. Nie bądźmy jak nauczyciel z dowcipów oceniający odpowiedź ucznia "bardzo dobrze, 3+". To nic nie wnosząca informacja. A co do samych ocen szkolnych to znów temat na kolejny post. Ten przecież miał być krótki ;)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zima zima zima... Garść pomysłów na zimowe zabawy sensoryczne

Zima w pełni i nie odpuszcza. "Bestia ze wschodu dotarła"  :) Śnieg w niektórych miejscach leży w innych go jak na lekarstwo. Więc zachęcam do zorganizowania dzieciom sensorycznych atrakcji w domowym zaciszu.  Dzisiejszy post w zasadzie będzie mocno techniczny, bo po prostu zaproponuję konkretne "przepisy" na zimowe zabawy sensoryczny. Na pierwszy ogień idzie sztuczny śnieg :) Można wykorzystać kiedy pogoda za oknem mimo zimy mało zimowa albo po prostu dziecko jest chore czy na kwarantannie i tęsknie spogląda za okno. Przepisów jest kilka. Mam dla Was 2. Oba do wykonania ze składników, które macie na pewno w kuchni. Pierwszy w wersji jadalnej, który można zrobić nawet dla malucha, który ma tendencję do wkładania wszystkiego do buzi.  Potrzebujecie: - miskę  - mąkę ziemniaczaną  - wodę lub olej (np. słonecznikowy lub rzepakowy) Mąkę wsypujemy do miski i dodajemy stopniowo odrobinę wody tylko do momentu aż śnieg zacznie zlepiać się w kulki. Jeśli dodacie za d...

"Paluszek i główka"...czy to tylko szkolna wymówka? O objawach psychosomatycznych u dzieci

Mamo boli mnie brzuch ...słyszysz kolejny raz rano z pokoju dziecka. W pierwszym odruchu sprawdzasz czoło czy nie ma gorączki, robisz szybki przegląd wczorajszego menu. Może coś mu zaszkodziło. Dzwonisz do szefa i tłumaczysz, że dziś nie przyjdziesz do pracy. Albo (mamy przecież pandemię) gorączkowo zastanawiasz się jak ogarnąć wszystkie zaplanowane na dziś "call-e" z marudzącym dzieckiemu boku. Jakoś dasz radę. Zdrowie dziecka najważniejsze. Jak nowonarodzony Dochodzi południe, chore i marudzące dziecko dawno przestało już narzekać na bolący brzuch. Owszem nadal narzeka ale na nudę i dopomina się przekąski, możliwości pogrania na konsoli, kolejnej bajki, zabawy z tobą etc. A ty? Ty zastanawiasz się czy rzeczywiście tak szybko mu przeszło, czy dałaś się złapać na typową szkolną wymówkę. Jeśli rzecz ma miejsce jednorazowo szybko zapominasz. Było minęło. Ale jeśli powtarza się częściej zaczynasz szukać przyczyny. W sytuacji nawracających bólów brzucha czy głowy pierwszym krokie...

Merge si asa - czyli socjologiczno-psychologiczne przemyślenia po ponad pół roku w Rumunii

Zmiany i czego się po nich spodziewać Kiedy pod koniec sierpnia wyjeżdżaliśmy do Rumunii zupełnie nie wiedzieliśmy czego oczekiwać. Niepewność dodatkowo potęgował fakt pandemii, która niby przycichła ale nikt do końca nie wiedział na jak długo. Jak się okazało nie na długo niestety. Po naszej pierwszej krótkiej wizycie uczucia mieliśmy mieszane, wszak widzieliśmy tylko Bukareszt, który jak to mówią albo się kocha albo nienawidzi. Piękny nie jest, choć skrywa urokliwe miejsca. Co nas pozytywnie zaskoczyło to to, że w Bukareszcie bez najmniejszego problemu w zasadzie wszędzie da się porozumieć w języku angielskim. Tyczy się to i młodszego i starszego pokolenia a nawet większości dzieci. Oczywiście to nie tak, że jest to ich drugi język jednak w podstawowych kwestiach idzie się dogadać wszędzie, w sklepie, u fryzjera, z kurierem czy z zagajającą cię starszą panią w parku. O tym ostatnim przekonaliśmy się odkąd mamy psa - rodowite rumuńskie szczenię i często jesteśmy pytani o jego wiek....